Poszliśmy wieczorem na spacer do parku. Rozmawialiśmy o najlepszych polskich filmach (czyli tych o depresji) i najlepszych portugalskich (czyli tych o biedzie). W trawie znaleźliśmy porzucony przez kogoś pomarańczowy dysk, zaczęliśmy rzucać i przerzuciliśmy niechcący zachód słońca.
Wracając (oszałamiające eukaliptusy wszędzie wkoło), opowiadałam o tym, co najlepsze na Guczy.
Teraz R. bierze prysznic, w repertuarze na dziś "Numb" Linkin Park, i to z podziałem na głosy.
Jest mi idealnie.
a najlepsze polskie filmy to nie te o biedzie na Śląsku?:)
OdpowiedzUsuńtaki romantyczny wpis, a Ty nagle o sikaniu w kukurydzy, bleee. zaraz sobie wyobrażam, że jakiś biedny serbski rolnik zbiera te plony i próbuje użyć zgodnie z przeznaczeniem...
:*
GosiaW.
Gosia, nie zrozumiałaś co autorka miała na myśli. A miała uwypuklenie kontrastów właśnie ;p
OdpowiedzUsuńRolnicy z Gucy nie narzekają, bo oprócz tego, że dziki tłum zasikuje im bujne kukurydze, to jeszcze płaci za piwo, jedzenie, prysznice, pole namiotowe... Także straty się rekompensują, ja tam sikam bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Już tu nie będę argumentu o łaskawym nawożeniu gleby przytaczać (hoho, i przytoczyłam:D)
:* :)
Zdjęcie! <3
OdpowiedzUsuń